Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tadek
Dołączył: 21 Maj 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/15
|
Wysłany: Pon 14:15, 02 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
MinMincer napisał: |
Steve Wonder uczestniczy w talkshow, prowadzacy mowi do niego:
- Steve, jak to jest, że ty, tak doświadczony okrutnie przez los, wciąż masz nie tracisz poczucia humoru. Mimo tego, że jesteś niewidomy, wciąż zachowujesz pogodę ducha i razisz optymizmem, powiedz dlaczego?
- Wcale nie jest tak źle, pomyśl, przecież mogło być gorzej. Mogłem np. urodzić się czarny...
|
Steve nie widzi w tym nic śmiesznego.
Jak nazywa się czerwona dupa z uszami?
Jerzy Urban
Ostatnio zmieniony przez Tadek dnia Pon 14:15, 02 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Tadek
Dołączył: 21 Maj 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/15
|
Wysłany: Wto 21:47, 03 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Jeśli dzieci sąsiadów są bardzo hałaśliwe, to powiedz im przez ścianę, że jesteś krasnoludkiem, który mieszka w gniazdku i trzeba cię nakarmić gwoździami...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Pon 12:55, 09 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
25 część zagubionych dowcipów:
U lekarza:
- Panie doktorze! Już czwarty dzień z rzędu nie chce mi się pracować! Co to może być?
- To może być... czwartek.
Malutki, bialy facet wchodzi do windy. Jest juz tam taki wielki Murzyn. Kiedy winda rusza, Murzyn mowi:
- 2 metry wzrostu, 200 kg wagi, 30 cm penis, 2 kg lewe jadro, 2 kg prawe jadro, Turner Brown.
Malutki facet mdleje. Murzyn podnosi go z podlogi, cuci uderzeniami w twarz, potrzasa nim i pyta:
- Kurcze, facet, cos nie tak?
Malutki, bialy czlowiek odpowiada:
- Przepraszam pana, ale prosze powtorzyc, co pan mowil.
Murzyn patrzy z gory na czlowieczka i mowi:
- 2 metry wzrostu, 200 kg wagi, 30 cm penis, 2 kg lewe jadro, 2 kg prawe jadro. Nazywam sie Turner Brown.
Malutki, bialy czlowiek mowi:
- Dzieki Bogu, myslalem, ze pan mowi "turn around".
W pewnym klubie zaistniało zapotrzebowanie na pianistę. Zgłasza się chętny facet do managera, a ten prosi go o próbkę swoich możliwości. Facet siadł do fortepianu i zaczął naparzać na klawiszach jakieś żwawe rytmy. Managerowi bardzo się spodobało i mówi do pianisty:
- Kurczę no bardzo dobre! A jaki to był tytuł?
- "Daj się cykać w pupę aż zakrwawią Ci hemoroidy"
- O kurde a to niefortunny tytuł, a może zagraj coś innego?
- Jasne - i zaczął grać tym razem jakiś rzewny kawałek.
- Nie no super, jeszcze lepiej, a jaki to tytuł?
- "Otwórz buzię głęboko i połknij wszystko kiedy skończę"
- eee...ok słuchaj zatrudnię Cię, ale nie wspominaj tutułu swoich piosenek.
No i zatrudnił gościa, facet naparzał na pianinie przez pół nocy, tłumy szalały a on poszedl do ubikacji. Wyszedłszy z niej siada do fortepianu gdzie zaczepia go facet:
- Masz rozpięty rozporek i dynda Ci penis.
- O kurwa, moja pierwsza piosenka na życzenie!
Chiński restaurator chwali się przed Polakami znajomością polskiego:
- Lowel, klowa, Lenatka, luchanko...
Nagle tuż pod jego nogami przelatuje szczur.
- O ploszę! A to jest kulciak!
W labiryncie zbudowanym na Krecie przez znanego "kerownika" budowy Dedala, król Minos umiescil swojego syna uwiezionego w ciele bestii, niejakiego Minotaura. Temu wlasnie "synusiowi" mieszkancy miesciny o dzwiecznej nazwie Ateny, mieli co roku placic haracz w postaci siedmiu dziewic i siedmiu mlodzienców i co gorsza na wlasny koszt mieli dostarczac w/w towar na miejsce. W czasie jednej z takich "dostaw" dziewczyny i chlopcy z rozpaczy troszke popili, potanczyli, poruchali i na brzeg wyszli w stanie wskazujacym na spozycie i w strojach z deczka niekompletnych. Widzac ich Minotaur zaszyl sie w najdalszym zakatku labiryntu a król Minos przyslal przez poslanca list do kapitana statku o nastepujacej tresci:
"Zabieraj te zdziry. Tu jest porzadny labirynt a nie jakis pierdolony burdel"
Mloda dziewczyna wchodzi do salonu z ekskluzywnymi samochodami. Spoglada dookola: Porsche, Lamborghini, Ferrari, Jaguary etc. Dziewczyna decyduje sie na Jaguara, placi gotówka i odjezdza wozem. Dwa dni pózniej wraca.
- Chce moje pieniadze z powrotem... Cos strasznie smierdzi, kiedy uzywam hamulców! - stwierdza z naciskiem w glosie.
Sprzedawca nie chce stracic klienta i swojej prowizji od sprzedazy. Wsiada do samochodu obok kobiety, by sprawdzic o co chodzi. Ledwo wsiedli do samochodu, kobieta nacisnela gaz do dechy. Samochód ruszyl z piskiem opon. Ped wtloczyl sprzedawce w fotel, tak ze nie mógl sie ruszyc. Jedynka, dwójka, trójka... biegi przeskakiwaly jak szalone. Po czterech sekundach mkneli juz 120 km/h. Wtedy kobieta skrecila w polna droge i naprawde zaczela przyspieszac. Czwórka, piatka... szóstka. Samochód waska drózka pedzil juz 320 km/h. Silnik ryczal jak oszalaly. Za oknami krajobraz zlewal sie w jedna zielona mase. Sprzedawca kurczowo trzymajacy sie pasów, skurczony, wcisniety w fotel dostrzegl nagle w oddali opuszczone szlabany na przejezdzie kolejowym i odetchnal z ulga. Przypuszczal, ze kobieta równiez je widzi i zaraz zwolni, a on bedzie mógl wysiasc z samochodu. Z narastajacym zdziwieniem obserwowal jak samochód z niezmienna predkoscia mknie prosto na zamkniety przejazd pod kola rozpedzonego pociagu. Dopiero 40 m przed przejazdem kobieta zwalnia pedal gazu i z cala sila naciska na hamulec jednoczesnie zaciagajac hamulec reczny. Samochód doslownie o milimetry zatrzymuje sie przed szlabanem. Dziewczyna szybko odwraca sie do sprzedawcy i pyta:
- O, wlasnie! Czuje pan???!!!
- Czy czuje?? - odzywa sie blady sprzedawca - JA W TYM SIEDZE!!!
Przedstawienie "Romeo i Julia". Julia umiera, Romeo pada na kolana i mówi:
- Co mam robic, co mam robic???
Glos z widowni:
- Pierdol póki ciepla!!!
Wrócil pózno w nocy do domu narabany w trzy dupy gosc. Zjadl czerstwy jak diabli tort stojacy na stole i polozyl sie do lózka. Rano szarpie go za reke synek:
- Tato nie widziales mojego bebenka?
Do eleganckiego sklepu perfumeryjnego w Londynie wchodzi (K)lient. (S)przedawca podchodzi do niego i pyta uprzejmie:
S - Czego pan sobie zyczy?
K - Chcialbym kupic mydlo.
S - Alez prosze bardzo. Tu mamy swietne wspaniale mydelka. Pachna niezwykle, nie tona w wodzie, zawieraja balsam, sa polprzejrzyste...
K - Ile kosztuje to mydlo?
S - Trzy funty.
K - Nie ma pan czegos tanszego?
S - Oczywiscie. Klient nasz pan. Tu mamy mydelko, tez nie tonie, slicznie pachnie, luksusowe...
K - Ile kosztuje?
S - Dwa i pol funta.
K - Jednak wolalbym cos tanszego.
S - Alez prosze bardzo. Klient nasz pan. Niech pan spocznie. Moze troche kawy? O, prosze bardzo (podaje kubek). Tutaj mamy bardzo dobre mydla toaletowe, pachnace, we wszystkich kolorach...
K - Jak drogie?
S - Poltora funta.
K - A jeszcze cos tanszego?
S - Prosze bardzo. Moze cygaro? Prosze (podsuwa pudelko cygar ). Te mydelka tutaj dobrze sie pienia, calkiem przyzwoicie pachna...
K - Ile?
S - Pol funta.
K - Za drogie.
S - No coz, mamy jeszcze cos na zapleczu (biegnie i przynosi podluzny kawalek szarego mydla).
K - Ile to kosztuje?
S - Dziesiec pensow.
K - Swietnie. Poprosze polowe kostki.
S - Prosze uprzejmie. Klient nasz pan. (znika na chwile i przynosi dwa male, eleganckie pakuneczki)
K - (zdumiony) Ale ja prosilem tylko polowe kostki.
S - Jest, o prosze uprzejmie, tu kawalek mydla (podaje jeden pakuneczek). A tu prezent od firmy.
K - Naprawde? Jak milo! Dla mnie? A co to takiego? (bierze drugi pakuneczek)
S - Prezerwatywy, zebys sie chuju nie rozmnazal.
Po lesie biega olbrzymi, brudny, zarośnięty, wytatuowany, zaśliniony i pijany jak bela dzik. Terroryzuje zwierzęta, demoluje im domy, łamie drzewa... Podbiega do kolejnej chatki, zaczyna walić w drzwi i ryczeć:
- Puchateeeeek... Kubuuuuś... Otwieeeraj... No otwieraj chłopie. Prosiaczek z wojska wrócił.
Dzieci terrorystów zawsze robią w majtki.
- Mamo, mamo, siusiu, wysadź mnie!
I dwustuletni dąb poszedł w pizdu.
Pewien łysy i kulawy facet z drewnianą nogą chciał wybrać się na bal przebierańców. Poszedł do wypożyczalni strojów i poprosił o coś odpowiedniego.
- A nie ma problemiku - mówi pracownik wypożyczalni. - Tutaj mamy stroik piracika, chustka na główkę szanownego pana, a drewnianej nóżki nikt nie zauważy... Każdy pomyśli, że to przebranie...
Facet zdrażnił się strasznie, że mu przypomniano jego drewnianą nogę.
- Panie, odwal się pan od mojej drewnianej nogi! Inny strój chcę!
- Ależ proszę bardzo pana łaskawego... Oto tutaj mam, dla przykładu stroik mnicha... Habicik długi, nogi zakryje, a łysinka będzie bardzo na miejscu...
Facet zdrażnił się, że mu z kolei przypomniano łysinę.
- Słuchaj, kurwa, palancie, nie pierdol tylko dawaj mi co innego.
- Ależ oczywiście, proszę szanownego pana.... Mam jeszcze coś dla bardzo wybrednych klientów, właśnie takich jak pan... - tu pracownik wypożyczalni zniknął na zapleczu i wrócił z kilogramową torebką cukru.
- Co to kurwa jest? - pyta facet.
- A to jest, proszę pana szanownego, torebeczka cukru...
- I jak ja się mam w to kurwa przebrać?
- A stopi sobie pan troszeczkę na patelni, poleje łysinkę, wsadzi sobie do dupy drewnianą nóżkę i pójdzie na bal przebrany za lizaczek Chupa-Chups...
Dwaj zule do siebie na widok goscia co wychodzi ze sklepu z butelka mineralnej:
- Wode pije - jak zwierze...
Przychodzi baba do apteki:
- jest cos na okres?
- moze podpache?
- pod pizde idiotko!
Lew zwołał naradę:
- Zebraliśmy się tu wszyscy...
A żaba przedrzeźnia:
- Zieplaliśmy siem tu fsiyscy.
LEW: Khm, khm, Zebraliśmy się tu...
Żaba: Zieplaliśmy siem tu..
LEW: ZIELONE, Z WYŁUPIASTYMI OCZAMI WOOOOOOON Z LASU!!!
Żaba: KROKODYL, SPIERDALAJ.!!!
Wsiada baba do autobusu i pyta się kierowcy:
- Panie a jaki to autobus?
- Czerwony.
- No ale dokąd?
- Do polowy, dalej są szyby
Miesiąc miodowy. Młoda para dopiero co zainstalowała się w hotelu. Młody żonkoś siedzi w łazience na brzegu wanny po kąpieli i rozmyśla:
- No to się wpakowałem na cacy. Jak ja jej teraz powiem, że moje stopy śmierdzą jak zły duch, że o skarpetkach nawet nie wspomnę? Przez te parę lat, jak się spotykaliśmy udawało mi się to jakoś ukryć, ale teraz? Na pewno odkryje ten mój przykry, cuchnący sekret...
W tym samym czasie młoda żonka siedzi na łóżku w sypialni i rozmyśla:
- No to pięknie... Trzeba było być szczerą od początku! Jak on teraz zareaguje na moją małą tajemnicę? Co on powie na to, że strasznie śmierdzi mi z ust? Przez te parę lat jakimś cudem ukrywałam to przed nim, ale teraz? Nie ma szans! Na 100% się zorientuje....
Po jakimś czasie mężowi zebrało się na odwagę. Wszedł do sypialni podszedł do żony objął ją za szyję przysunął do siebie i powiedział:
- Wiesz kochanie, muszę Ci coś wyznać...
- Ja też muszę Ci coś wyznać...
- Rany Boskie - zjadłaś moje skarpetki!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tadek
Dołączył: 21 Maj 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/15
|
Wysłany: Wto 15:26, 10 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Jak to zwykle bywa, w kufer Merca 600 wjechał Zaporożec. Standardowo wysiadają "chłopaki", idą w kierunku dziadka i z daleka już zapowiadają:
- No, dziadku, jedziemy mieszkanie oglądać.
Dziadek wyciąga jeszcze wojenną pepeszę i ryczy:
- Ani mi się ważyć choć kroku postąpić!
Co robić, "chłopaki" stanęli.
- A teraz do dwóch odlicz, co drugi wystąp!
Wykonali.
- A teraz pierwsi zdejmują gacie, a drudzy - ssać!
- Dziadku, zwariowałeś!
Dziadek puszcza serię nad głowami:
- SSAĆ, POWIEDZIAŁEM!
Co robić, zabrali się za wykonanie polecenia. Dziadek tymczasem do Zaporożca i odjechał. Ci drudzy od razu:
- Dogonić, skurwiela, zabić starego kozła!
Na co ci pierwsi:
- Spokojnie, czego chcecie, równiacha z dziadka...
Mietek, były lakiernik, zatrudnił się w branży porno. Przeglądając "scenariusz" pierwszego filmu zauważył, że czeka go scena palcówki z dwiema ponętnymi blondynkami.
- Widzę, że i tu ręce dostaną po piździe... - pomyślał.
- Tato, a co to takiego “ksenofobia”?
- Ahmed, jak pójdziesz do szkoły, to się dowiesz.
Oskarżono mnie dzisiaj w pracy o seksizm.
Jestem niewinny, ale żadna z tych cip nie odzywa się teraz do mnie.
Co to jest kobieta?
Złośliwa narośl wokół pizdy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gehenna
Dołączył: 10 Lut 2013
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/15
|
Wysłany: Pon 13:39, 23 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
mąż z żoną powiedzieli sobie, że kto pierwszy rano wstanie ten obudzi partnera seksem oralnym.
Jako, że pierwszy obudził się mąż, szybciutko wstał i wsadził penisa żonie do ust.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Pon 19:18, 23 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Gehenna napisał: |
mąż z żoną powiedzieli sobie, że kto pierwszy rano wstanie ten obudzi partnera seksem oralnym.
Jako, że pierwszy obudził się mąż, szybciutko wstał i wsadził penisa żonie do ust. |
To trochę w stylu:
Kobieta leży w śpiączce. Jednego razu jak pielegniarki ją myły, jedna zauważyla że jak dotykala jej intymnych miejsc to następowała zmiana na monitorach. Pojawiły sie pewne symptomy poprawy. Wyjaśniły to jej meżowi.
- Można by było spróbowac seksu oralnego. Wiemy że to dziwnie brzmi ale można spróbować .
Facet wpierw z niechecią, ale potem sie zgodzil. Pielęgniarki wyszły z pokoju, żeby faceta nie peszyć i udały się do pomieszczenia z monitorami. Po paru minutach EKG zrobilo sie plaskie. Pielegniarki wpadają do pokoju, a facet właśnie naciąga spodnie i mówi:
- Chyba sie zadławiła.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tadek
Dołączył: 21 Maj 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/15
|
Wysłany: Sob 19:40, 28 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Jedzie sobie murgrabia przez dolinę, napotyka dwóch chłopów i pyta:
- Ej, kmiecie, nie widzieliście gdzieś tu tego gwałciciela Janosika?
- Chyba rozbójnika, panie?
- Chyba, kurwa, wiem lepiej.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Wto 10:47, 01 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
26 część zagubionych dowcipów:
Na oddział intensywnej terapii wpada elektryk:
- weźcie głęboki oddech, będę wymieniał bezpieczniki!!
Dwoje 80-letnich staruszków mieszkających na Alasce wybrało się na
romantyczny spacer. Zaczynała się wiosna, przyroda powoli budziła się do życia. Obojgu zebrało się na amory.
- Czy wiesz, że na Alasce jest 117 000 wilków?
- Och kochanie, jaki jesteś mądry.
- A czy wiesz, że na Alasce żyje 482 000 niedźwiedzi grizzly?
- Och kochanie, jaki jesteś mądry.
Rozanielona staruszka czuje, że zbliża się tak dawno nie przeżywana przygoda i patrzy coraz cieplejszym wzrokiem na swojego staruszka. A ten nie tracąc czasu, już prawie rozebrał swoją babunię.
- A czy wiesz, że na Alasce żyje 2 mln karibu?
- Och kochanie, jaki jesteś mądry, ale skąd ty to wszystko wiesz?
- A pamiętasz jak w środku zimy zabrakło nam papieru toaletowego?
- Tak kochanie.
- I podałem ci wtedy egzemplarz "National Geografic"?
- Tak kochanie.
- Masz przyklejoną do pupy 68 stronę.
Trzech kolesi uratowało się z katastrofy morskiej i wylądowało na
bezludnej wyspie. Ogólnie było kulawo. A zrobiło się chujowo, gdy zachciało im się seksu. Jakimś trafem złapali gorylicę. Po dwóch dniach walki ze sobą zdecydował się w końcu Roman na 'akcję'.
- Ale chłopaki, plisss, nałóżcie jej na łeb worek...
Nałożyli. Roman robi swoje, po 'misjonarsku'. Gorylica stęka. Nagle
założyła łapy na barki Romana. Nogami objęła jego biodra. Roman z lekka poczerwieniał.
- Zdejmijcie... zdejmijcie... - stęka.
- Jak mamy Cię zdjąć, kiedy leżysz na niej?!
- Worek zdejmijcie, pocałować chcę...
Kłótnia telefoniczna rozmowa dobiega konca
ona: a jakies cieple slowo na koniec?
on: *Termofor*
Pani w szkole kazała dzieciom napisać wypracowanie ze słowem : ,,Ananas''. Na drugi dzień prosi Jasia, żeby przeczytał swoją pracę. Jasio wstaje i czyta:
- Wróciłem ze szkoły z siostrą do domu, rzuciłem plecak na podłogę. Wchodzę do pokoju, patrzę, a tam ojciec kupił pętko kiełbasy, wszystko wpierdolił a na nas chuj położył.
Blondynka nabrała ochoty na obejrzenie jakiegoś dobrego pornograficznego filmu. Poszła do wypożyczalni i wybrała tytuł, który podobał się jej najbardziej. Wraca do domu, włącza wideo, wygodnie rozsiada się na kanapie i... nic. Zdenerwowana dzwoni do wypożyczalni.
- Przed chwilą wzięłam od was kasetę i jest zepsuta.
- Proszę mi opisać, co się dzieje.
- Obraz cały czas śnieży i słychać tylko jakieś szumy.
- Proszę podać tytuł filmu.
- "Czyszczenie głowic"
W samolocie pasażerskim lecą obok siebie, w jednym rzędzie: dwaj Arabowie i Żyd. Arabowie przy okni, Żyd przy korytarzu. Żyd wyluzował się, rozpiął kołnierzyk, zdjął buty. Arabowie patrzą na niego nienawistnie. Po godzinie lotu jeden z nich wstaje i mówi:
- Idę po colę.
Żyd na to:
- Ależ nie, ja pójdę i przyniosę. Po co pan się ma przeciskać.
Gdy poszedł, jeden z Arabów napluł mu do buta. Po minucie Żyd wrócił, podał colę Arabowi, ten ją wypił. Po kolejnych godzinach lotu drugi Arab mówi:
- Idę po colę.
Żyd zareagował tak jak poprzednio. Gdy poszedł, drugi Arab napluł mu do buta. Żyd wrócił, podał colę, ten ją wypił. Po kilku godzinach samolot ląduje. Żyd ubiera się, zapina kołnierzyk, wkłada buty i krzywi się:
- Ech, ta nienawiść między naszymi narodami... To plucie do butów, to sikanie do coli...
Na wykladzie, jak to sie zdarza, panie studentki siedzialy w pierwszych rzedach, a panowie w ostatnich. Wyklad byl z zoologii. Prowadzacy mowi:
- Byk moze w ciagu jednego popoludnia moze odbyc kilkanascie stosunkow.
W tym momencie jedna ze studentek prosi wykladowce:
- Czy moglby pan to powtorzyc? Tak, zeby ostatnie rzedy uslyszaly?
Prowadzacy powtarza. Na to jeden z studentow pyta:
- Te stosunki, to z jedna krowa, czy za kazdym razem z inna?
Prowadzacy:
- Za kazdym razem z inna.
Student:
- Czy moglby pan to powtorzyc? Tak, zeby pierwsze rzedy ZROZUMIALY?
W czasie rejsu blondynka probuje nawiazac rozmowe z siedzacym obok
chlopakiem:
- Przepraszam, pan tez plynie tym statkiem?
Wsadzili dziadka do więzienia. Dziadzio wchodzi do celi pełnej strasznych
zakapiorów:
- Za co cię posadzili dziadzio?
- Za figle.
- Za jakie kurwa figle?! Co ty będziesz kit wciskał, gadaj zgredzie za co,
bo po tobie!
- To ja to mogę pokazać - mówi dziadzio.
- Ta? No to pokaż! - mówi zaintrygowany herszt celi.
Dziadzio przeżegnawszy się bierze wiadro służące w celi za ubikację i puka w drzwi. Kiedy uchylił się judasz, dziadzio chlust zawartoscia wiadra przez judasz, odstawił wiadro na miejsce i stanął obok drzwi na baczność. Po chwili drzwi się otwierają, staje w nich gromada wkurwionych klawiszy, w tym jeden wysmarowany gównem, i mówią:
- Dziadek, ty się odsuń na bok, żeby ci się przypadkiem nie oberwało.
Stirlitz poszedł do lasu, ale ani borowików, ani podgrzybków, ani nawet opieniek nie było.
- Pewnie nie sezon - pomyślał Stirlitz, siadając w zaspie.
Wsiada Rosjanin do pociągu relacji Paryż-Bruksela. Wszystkie miejsca są zajęte przez pasażerów, a jedno z podwójnych siedzeń zajmuje francuska gospodyni z małym pieskiem, który rozwalił się jak car na carskim tronie. Rosjanin prosi:
- Madammm, nie mogłaby pani wziąć swojego pieska na ręce?
Kobieta ostro odpowiada:
- Wy Rosjanie jesteście jak zwykle bezceremonialni. Moja Fifi jest zmęczona. Niech sobie pan poszuka wolnego miejsca w innym wagonie?
Rosjanin idzie więc szukać innego miejsca ale nie znalazł. Wraca i mówi:
- Lady, jestem bardzo zmęczony, chciałbym usiąść. Niech pani weźmie swojego psa na ręce.
Francuzka rozeźlona krzyczy:
- Wy, Ruscy, jesteście gruboskórni i nieokrzesani! W Europie ludzie się tak nie zachowują. To jest nie do pomyślenia!?
Wtedy Rosjanin nie wytrzymał i wyrzucił suczkę przez okno, a sam usiadł sobie wygodnie. Kobieta w szoku, przeklina, miota się, wrzeszczy. Do rozmowy nagle dołącza się siedzący obok Anglik - dżentelmen w każdym calu:
- Wy Rosjanie wszystko robicie nie tak jak trzeba, jakby nie od tej strony. Podczas obiadu trzymacie nóż w lewej ręce, samochody jeżdżą u was po prawej stronie, a teraz pan wyrzucił przez okno nie tą sukę co trzeba...
Amerykańskie sondy potwierdziły istnienie prymitywnej cywilizacji na Marsie, więc jankesi postanowili wysłać ekspedycję powitalną. Zabrali ze sobą cukierki, batony, gumy do żucia, czekoladę i broń z demobilu. Gdy rakieta wylądowała pośród tłumu nieufnie spoglądających zielonych tubylców, z megafonu popłynęły słowa prezydenta USA skierowane do bratniej ludności Czerwonej Planety obiecujące przyjaźń, współpracę,
profity i sojusz wojskowy. Po przemówieniu załoga stanęła przed
drzwiami gotowa otworzyć je i wpaść w ramiona Marsjan. Okazało
się jednak, że delegacja zielonych zaspawała im właz. Kosmici
rozeszli się, zostawiając rakietę na pastwę losu. Na trzeci dzień przechodzący Marsjanin zastukał w rakietę:
- Jest tam kto?
- Taaaaak! - zakrzyknęli gromko astronauci.
- Czemu tam siedzicie?
- Przecież nas zaspawaliście, a my mamy dla was prezenty. Każdy
z was coś dostanie, wypuść nas - błagał kapitan wyprawy.
- He, he, to spawanie to taki nasz zwyczaj. Ale jak byli tu Polacy, to poradzili sobie z włazem w pięć minut.
- Co? Polacy już tu byli?
- Byli i tak jak wy mieli dla nas prezenty.
- Co takiego oni mogli wam dać?
- Nie wiem dokładnie, co to było, bo akurat byłem w pracy, ale
nazywało się to "wpierdol'' i wszyscy to dostali.
O: Romek
R: Co?
O: Znam świetną nową bajkę
R: Ta? jaką?
O: O Romantyku
R: To dawaj
O: Roman ty huju
10 rocznica WNP. wyrusza miezynarodowa wyprawa na K2, dla uczczenia
rocznicy Białorusin, Rosjanin i Ukrainiec zatknąć mają swoje flagi na
szczycie. Kilka dni forsownego marszu i wspinaczki, wreszcie 50 metrów poniżej wierzchołka - ostatni biwak. rozbili namiot kładą sie spać... Ukrainiec i Białorusin zasnęli ale Rosjanin siedzi i myśli:
- My rosjanie, najlepszy z narodów słowianskich, wystrzeliliśmy człowieka
w kosmos... To przecież jasne że nasza flaga na szczycie musi znaleźć
się pierwsza...
Wstał wziął flagę i po ciemku wspiął sie na szczyt. A tam siediz kosmaty
koleś trzy metry wzrostu.
- Kto ty jesteś?
- Yeti. Masz dwa wyjścia. Albo cię zabiję i zjem, albo przelecę a w zamian możesz wetknąc flagę i odejść wolno.
Rusek myśli. Straszna hańba, ale z drugiej strony nikt sie przecież nie
dowie, a sukces będzie... Ale jakoś się chciał wykręcić więc mówi:
- Ale to bedzie cholernie bolało...
- E nie panikuj. zobacz tu jest kawałek słoninki posmarujesz sobie dupę
to gładko wejdzie...
Rosjanin zrobił jak Yeti kazał. wraca, troche obolały ale flagę wetknął, to sie liczy... położył się spać.
Budzi sie Ukrainiec. I myśli. My Ukraińcy, zawsze historia nas prześladowała... A teraz muszę jeszcze z tym tfu moskalem i tym
chachłem-bialorusinem flagę zatykać. O nie. Wlezę sam i wetknę. Wspina sie na szczyt. A tam siedzi kosmaty koleś trzy metry wzrostu.
- Kto ty jesteś?
- Yeti. Masz dwa wyjścia. albo cię zabiję i zjem, albo przelecę a w
zamian możesz wetknąc flagę i odejść wolno.
Ukrainiec myśli. Straszna hańba, ale z drugiej storny nikt sie przecież nie dowie, a Ruskiego i Białousina wystawi do wiatru.
- Ale ja nie przyzwyczajony... bolało będzie.
- Masz tu słoninę...
Wraca Ukrainiec do obozu, wszystko go boli ale zadanie wypełnione.
Kładzie sie spać...
Przed świtem budzi sie Białorusin. Leży i mysli. Zawsze nas wystawiaja do wiatru ci moskale do spółki z tymi Ukraincami. My naród najmniejszy, najbardziej pokrzywdzony... A ja im zrobię numer i zatknę flagę pierwszy. Wziął i poszedł...
Ruski i ukrainiec budzą sie w namiocie i slyszą że ktoś okropnie wrzeszczy...
Ruski:
- Chyba yeti gwałci Białorusina.
Ukrainiec:
- To moja wina.
- Jak to?
- Zeżarłem słoninę
Pierwszy semestr medycyny, wykład. Profesor mówi:
- Najważniejsza na początku dla was początkujących jest autopsja. Przy czym dwie rzeczy są bardzo ważne! Po pierwsze, musicie przezwycieżyć obrzydzenie. Popatrzcie tutaj. Profesor wpakował palec do odbytu leżącego przed nim nieboszczyka. Po czym wyjął i zaczął oblizywać.
- A teraz każdy z was po kolei, niech robi to samo! - mówi
profesor.
Z kamienna twarzą każdy student pakuje palec do odbytu nieboszczykowi, a potem go oblizuje. Jak wszyscy już skończyli, profesor mówi:
- A po drugie, musicie być bardzo uważni. Ja wprawdzie włożyłem
wskazujący palec do odbytu denata, ale oblizałem palec środkowy!
Rozmawia dwóch psychologów:
- Wiesz, to dziwne - mówi pierwszy.
- Wystarczy krzyknąć "aaaaaa!" w bibliotece, a wszyscy się na ciebie
gapią w milczeniu.
- A próbowałeś zrobić to samo w samolocie? - mówi drugi. - Wszyscy się
przyłączają.
Pietka z Wowcikom poszli do teatru na "Lampę Alladyna". Przed spektaklem napili się piwa. Pietce w czasie spektaklu zachciało się do kibla. Wyszedł na korytarz a tam cała masa drzwi. Wchodzi do pierwszych - garderoba. Wchodzi do drugich - charakteryzacja. Wchodzi do trzecich - półmrok. Mało co widać... Patrzy.. na środku coś na kształt nocnika leży.. I dawaj rozpiął rozporek i zrobił co miał zrobić. Wraca na sale, a tam cały sala wręcz pokłada się ze śmiechu. Pietka pyta:
- Wowcik, z czego oni się tak śmieją co?
- Nooo stary... jak wszedłeś na scenę, sala milczała. Kiedyś rozpiął rozporek, sala zamarła. Jak żeś nalał do tego tam... mało którego nie zmroziło. No ale kiedy z tej lampy tam wyszedł Dżin i powiedział:
- Nie no pierdole taką rolę!
Wierz mi nikt nie wytrzymał i wszyscy ryknęli śmiechem!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
blux
Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/15
|
Wysłany: Wto 11:06, 01 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Nic by się nie stało, gdyby 26 część zaginionych dowcipów nigdy się nie odnalazła
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Wto 11:55, 01 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
blux napisał: |
Nic by się nie stało, gdyby 26 część zaginionych dowcipów nigdy się nie odnalazła  |
Cóż, jadę po kolei z kodu. Widać to był gorszy okres.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Wto 9:13, 08 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
27 część zagubionych dowcipów:
David Copperfield przekracza polsko-rosyjską granicę bez paszportu. Jednak celnik mając do niego sentyment proponuje:
- Jeśli zobaczę numer oszałamiający to puszczę cię bez paszportu.
David wyciąga rękę, rozsypuje śnieżnobiały proszek, wymawia zaklęcie i... w niebo wzbija się gołąbek.
Na to celnik:
- To ma być sztuczka?1? To ja ci coś pokaże.
Zabiera magika na bocznice kolejową gdzie stoi cysterna. Każe mu sprawdzić jej zawartość - oczywiście w środku jest spirytus.
Celnik podchodzi do cysterny przystawia pieczątkę i mówi:
- A teraz to jest zielony groszek.
Egzamin na weterynarii. Po polgodzinnym "maglowaniu" profesor rzuca
studentowi pytanie ostatniej szansy:
- Niech pan powie czy krowie mozna zrobic skrobanke?
Student sie spocil, skurczył.
- Nie wiem panie profesorze...
- Prosze pana, nie stawiam panu na razie oceny niedostatecznej. Niech pan sie nauczy odpowiedzi na to pytanie. Wyjezdzam dzisiaj na piec dni. Gdy wroce to zglosi sie pan do mnie i powie co sie na ten temat dowiedzial.
Student rzucil sie do nauki: dwa pierwsze dni spedzil na przesiadywaniu w czytelni i obdzwanianiu znajomych. Bez skutku. Nikt nie posiadal zadnych danych na temat skrobanek u krowy. Student popadl w rozpacz i przez kolejne dwa dni intensywnie zalewal robaka w pobliskim barze. Gdy pojawil sie tam trzeciego dnia i ponurym glosem zamowil "inauguracyjne" pol litra kelner nie wytrzymal i go zagadnal:
- Panie, co z panem jest? Przychodzisz tu pan juz trzeci dzień. Przez ostatnie dwa dni zalales sie pan w trzy dupy, zarzygales pan stolik i naublizales gosciom. Co jest z panem, czemu pan tak pijesz, moze mozna jakos panu pomoc???
- Tak? To powiedz pan czy mozna zrobic krowie skrobanke.
- Uuuuu.... a tos sie pan wpierdolil....
- Kelner, czy to restauracja dla piegowatych?
- A dlaczego... a niech to szlag! Znowu kot kierownika nasrał w wentylator!
Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki to sobie nie żalował. Mimo, ze mokro, ślisko to na liczniku 150 km/h... 180 km/h... 220 km/h... 250 km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się nie dało zrobic, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi, konie lataja w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych kilkuset metrach, i patrzy:
- O kurwa, ale jatka. Nic to - mysli. Jatka nie jatka, może ktoś przeżył i trzeba mu pomoc.
Podchodzi bliżej, a tam konie z bebechami na wierzchu, ledwo dychają. Jakoś trzeba by je dobić, co się ma gadzina męczyć. Złapałl za siekierę, która wypadła z furmanki i do jednego konia, do drugiego... pozarąbywal na śmierć. Stoi i rozgląda się, co dalej, zauważył woźnicę. Woźnica na to, podciągajac koc i przykrywając urwane nogi:
- Panie ! Nawet mnie kurwa nie drasnęło !!!
- Tato! Tato! - wolaja dzieci - Mozemy sprzedac troche twoich butelek i kupic chleb?
- Jasne... Ech... - rozrzewnil sie ojciec - Co wy byscie, dzieci, jadly gdyby nie ja...
Wchodzi do autobusu gosc i krzyczy:
- O kurwa!
Zdegustowani pasazerowie patrza na niego i jedna pani mówi:
- Panie tak nie mozna, tu sa dzieci, staruszki, mlodziez. To niemoralne i chamskie.
- Ale mi sie wlasnie syn urodzil...
- A to gratuluje.
- ...ale czarny!
A pasazerowie:
- O kurwa!
- Dzień dobry. Kontrola drogowa. Dokumenty w porządku?
- Tak, proszę!
- Gaśnica?
- Mam!
- A trójkącik ?
- Wczoraj zgoliłam ...
Co dostaniemy ze skrzyzowania osmiornicy i murzyna??
Sam wlasciwie nie wiem ale bawelne zbierac bedzie zajebiście.
- Gdzie byłeś całą noc? - pyta żona.
- Na rybach.
- Złapałeś coś?
- Mam nadzieję, że nie - wzdrygnął się mąż.
- Dzień dobry, jestem pani nowym sąsiadem.
- Z dołu czy z góry?
- Co!! tak od razu?
Wpada facet do gabinetu dyrektora cyrku i mowi:
- Panie, mam taki numer, że ludzie oszaleją! Będzie pan milionerem!
Dyrektor na to:
- Spadaj mie pan! Mam dobry program i nie potrzebuję żadnych nowych numerów.
- Niech pan posłucha przez 30 sekund, na pewno pana przekonam.
- No dobrze, mów pan, ale szybko.
- Niech pan sobie wyobrazi cały sufit cyrku obwieszony balonami. Balonami z gównem. A na arenę wjeżdzają konie. Na każdym koniu amazonka. Z łukiem. I amazonki zaczynają galopować w koło. Unoszą łuki. Zaczynają strzelać do balonów. Przebijają je po kolei a całe gówno spada na dół. Przebijają wszystkie. Na dole wszystko jest nim pokryte. Widzowie w gównie, arena w gównie, orkiestra w gównie, konie w gównie, amazonki w gównie. I wtedy wchodzę ja... Cały na biało.
Odprowadza chłopak dziewczynę późnym wieczorem do domu. Przed bramą, po ostatnim buziaczku, nagle mówi do lubej:
- Słuchaj Zosiu, chodzimy ze sobą już cztery miesiące. Chodź na pół godzinki wpadniemy do mnie. Mam wolną chatę!
- Nie mogę - odpowiada panna.
- Chodź, bardzo proszę!
- No dobrze, ale muszę na trzy minutki wpaść do domu i powiedzieć rodzicom, że wrócę później.
- Dobrze, tylko się pospiesz - zgadza się radośnie chłopak.
Dziewczyna wbiega do klatki, po trzech minutach wraca, całuje gorąco chłopaka w usta i mówi:
- No to chodźmy!
W tym momencie otwiera się z trzaskiem okno jej mieszkania, wychyla się jej ojciec i wrzeszczy:
- Zośka, do jasnej cholery!!! Nasrać to nasrałaś - a wodę to kto spuści!!??
Pewnego wieczora ojciec uslyszal modlitwe synka:
- Boze poblogoslaw mame, tate i babcie. Do widzenia dziadziu.
Uznal to za dziwne, ale nie zwrocil na to szczegolnej uwagi. Nastepnego dnia dziadek zmarl. Jakis miesiac pozniej ojciec ponownie uslyszal dziwna modlitwe synka:
- Boze poblogoslaw mame i tate. Do widzenia babciu.
Nastepnego dnia babcia zmarla. Ojciec byl strasznie zmartwiony cala ta sytuacja. Jakies dwa tygodnie pozniej synek modlil sie nastepujaco:
- Boze poblogoslaw mame. Do widzenia tato.
Przyprawilo to ojca prawie o zawal serca. Nastepnego dnia poszedl dopracy wczesniej, aby uniknac ruchu ulicznego. Caly czas siedzial jakna szpilkach, podczas przerwy obiadowej nawet nie tknal jedzenia.
Po pracy poszedl do pobliskiej restauracji i caly czas czekal nanajgorsze. Ostatecznie dotarl do domu po polnocy. Byl ciagle zywy! Odprogu zaczal przepraszac zone:
- Przepraszam kochanie, mialem dzisiaj fatalny dzien...
- Miales zly dzien? TY MIALES ZLY DZIEN? A co ja mam powiedziec? Listonosz mial zawal na progu naszych drzwi!
Wojna światowa, ulicami okupowanego Krakowa idzie Karol Wojtyła. Nagle zza rogu wyskakuje na niego SSman z pistoletem i krzyczy:
- Halt! Dokumenty!
- Nie mam.
- Dokumenty, polnische schweine, bo rozstrzelam!
- Jak Boga kocham nie mam przy sobie!
- Nie drwij sobie polaczku, dokumenty ale już!
- Naprawde zapomniałem!
SSman wkurwiony odbezpiecza już broń, nagle z niebios zstępuje promyk światłości, pojawia się Anioł Pański i mówi do SSmana:
- Oszczędź tego dobrego człowieka, on będzie w przyszłoci wielkim człowiekiem i papieżem, zrobi wiele dobrego na świecie i zostanie obwołany świętym.
SSman się zastanawia, po czym mówi do Anioła:
- No dobra, oszczędzę go, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że ja będę papieżem zaraz po nim
Był sobie Adam i Ewa. Pewnego dnia Ewa mówi do Adama:
- Adam poruchajmy się.
Adam mówi:
- Rozkraczaj się.
Ewa się rozkracza. Adam patrzy i mówi:
- Ale ty tam nic nie masz!. Spierdalaj i jak będziesz coś miała to przyjdź.
Ewa idzie przez las i płacze. Mówi:
- Skąd ja znajdę cipę?
Nagle spotyka bociana. Bocian mówi:
- Czemu płaczesz?
- Adam powiedział, że nie mam cipy, więc się ze mną nie będzie ruchał.
A bocian odpowiada:
- To nie ma sprawy ja mam długi dziób to ci wydziobie.
I od tej pory bociany mają czerwone dzioby a dziewczyny cipę.
Wraca Ewa do Adama i mówi:
- Adam mam już cipę.
- To się rozkraczaj.
Ewa się rozkracza.
-A co to - mówi Adam - a gdzie włoski. Spierdalaj i nie pokazuj mi się bez nich.
Ewa idzie przez las i płacze. Spotyka małpę.
- Czemu płaczesz - pyta się małpa.
- Nie mam włosów na cipie i Adam nie chce się ze mną ruchać!.
- Nie martw się - odpowiada małpa - ja mam trochę włosów to mogę ci trochę oddać.
I od tej pory małpy mają gołe dupy a dziewczyny włosy na cipie. Idzie Ewa do Adama i mówi:
- Adam mam już włosy! Możemy się ruchać
- To się rozkraczaj.
Adam wsadza jej ale po chwili wyjmuje i mówi:
- Ała co ty chcesz żebym ja sobie skórę zerwał? Spierdalaj i bez śluzu nie przychodź.
Ewa mówi do siebie:
- Gdzie ja znajdę śluz? Idę się utopić.
Przychodzi nad wodę. Już ma skakać kiedy nagle pojawia się śledź.
- Czemu płaczesz? - pyta się śledź.
- Nie mam śluzu i Adam nie chce się ze mną ruchać.
- Ja mam dużo śluzu - mówi śledź - mogę ci trochę pożyczyć.
I od tej pory nie wiadomo czy śledź śmierdzi pizdą czy pizda śledziem!
- Jakie są pierwsze objawy AIDS ?
- Ból w odbycie i gorący oddech na plecach.
Prosty człowiek, pierwszy raz w szpitalu-operacja, ścisła dieta, kroplówka trzy dni, potem kleik i dopadł go straszny głód. Wchodzi pielęgniarka i pyta:
- Podać Panu kaczkę?
- O tak, kochana i od chuja frytek!
Do Paryża na wycieczke pojechał dres no i po powrocie spodkał się z kumplem i tak sobie gadają:
- Wiesz co Siwy byłem se w Paryżu na wycieczce normalnie!
- No co ty Staszek nie pierdol i jak tam jest?
- No słuchaj se stoje na jakimś placu i patrze se w prawo...
- I co?
- I kurwa ja pierdolę! Później patrze se w lewo...
- I co?
- I kurwa nie moge! No to patrze se przed siebie i za siebie...
- I co?
- O kurwa mać!
- Wiesz co Staszek...
- No co?
- Ja to cie podziwiam a wiesz za co?
- No nie!?
- Za kurwa pamięć do szczegołow!
Student medycyny odbywa staż w Pogotowiu Ratunkowym. Odbiera telefon, zgłoszenie do wypadku. Po chwili mkną w karetce - on, pielęgniarka i oczywiście kierowca - sanitariusz. Stres, trema, wilgotne dłonie... W pewnej chwili kierowca kurczowo łapie się dłońmi za gardło, zaczyna charczeć i wybałuszać oczy. Pielęgniarka bez namysłu z całej siły wali go w głowę walizeczką z medykamentami, po czym wszystko się uspokaja. Student ze zdziwienia nie może wypowiedzieć słowa... Po chwili sytuacja się powtarza: kurczowy chwyt za gardło, ochrypły głos, piana z ust, wychodzące z orbit oczy... Znów w ruch idzie walizka i znów kierowca zachowuje się normalnie. Student nie wytrzymuje:
- Co się Panu stało!? Może jakoś mogę pomóc?
- Eeee... niee... ja tylko tak się z siostrą drażnię.....no bo wczoraj jej mąż się powiesił...
Wchodzi facet na dyskoteke w Wolominie, a ochroniarz sie go pyta:
- Ma Pan pistolet?
- Nie.
- A moze ma Pan noz?
- Nie.
- Siekiere?
- Nie.
- Kastecik?
- Nie, nie mam nic.
Ochroniarz rozbija butelke, daje mu tulipana i mowi:
- Ja pierdolę, to niech chociaz to Pan wezmie...
Kobieta miała strasznie brzydkie dziecko. Kiedy poszła z nim na spacer ludzie zaczęli się głośno z dziecka śmiać. Kobieta usiadła na ławce i zaczęła płakać. Podszedł policjant i pyta.
- Co się pani stało?
- Ludzie są tacy podli - szlocha kobieta
- Nie już pani nie płacze. Ma tu pani chusteczkę a dla małpki banana.
Wraca pijany facet do domu, potyka sie o prog, wali lbem w lustro i straca wazon z kwiatami, przybiegaja zona i dzieci, a gosc z usmiechem:
- Moi kochani, zasnac bez tatusia nie mozecie?
Wpada facet do apteki i krzyczy:
- Ludzie! Przepuście mnie bez kolejki tam człowiek leży i czeka!
Przepuścili, podchodzi do okienka i mówi:
- Dwie prezerwatywy proszę!
Para mlodych kochanków zabawiala sie w kuchni na stole pod nieobecnosc babci dziewczyny. Po wszystkim zostawili, nieopatrznie, gumkę. Po powrocie starsza pani wpada do pokoju wnuczki:
- Pasztetowa to sie zjadlo, ale skórki nie mial kto wylizac!
W Kołobrzegu na dreptaku apetyczna dziewczyna wchodzi na automatyczną wagę, wrzuca monetę... i z niezadowoleniem ogląda wydrukowany wynik. Zdejmuje wiatrówkę i pantofle, znowu wrzuca monetę - znów niezadowolona z wyniku. Zdejmuje bluzkę - wynik ważenia znowu niezadowalający. Stoi tak niezdecydowana na tej wadze - co by tu jeszcze? - na to podchodzi przyglądający się temu facet i wręczając jej garść monet mówi:
- Niech pani kontynuuje - ja stawiam!
Farmer miał pole arbuzów. Zauważył, że ktoś mu je regularnie podkrada. Żeby zabezpieczyć się przed kradzieżami, postawił przy polu znak: "UWAGA! Do jednego z tych arbuzów wstrzyknięto cyjanek!". Klika dni później wybrał się na obchód farmy. Arbuzy były wszystkie, ale stał przy nich inny napis: "Teraz już do dwóch!".
Lekarz:
- Są już wyniki pańskich badań.No i mam dla pana dwie wiadomości.
Pacjent:
- Niech mi pan najpierw powie złą nowinę...
Lekarz:
- Ma pan AIDS.
Pacjent:
- O boże! A dobra?
Lekarz:
- Ma pan Alzheimera.
Pacjent:
- Dobre i to. Mogło wyjść, że mam AIDS...
Pewnemu facetowi podczas delegacji w miescie Lodzi (a bylo to przed wojna) zepsul sie zegarek. Zaczal szukac zegarmistrza. Chodzi, chodzi, patrzy a tu na jadnej z wystaw stoi zegar. Wchodzi do srodka i mowi, ze chcialby naprawic zegarek. A na to facet, ktory byl w srodku:
- Panie, przeciez tu nie jest zegarmistrz!
- No to co tu jest?
- Burdel!
- To dlaczego na wystawie stoi zegar?
- A co mialem wystawic?
Są 2 wyspy. Na jednej rządzą lwy , na drugiej słonie. U lwów nuda, u słoni ciągła zabawa. Lwy wybrały młodego by popłynął do słoni i zobaczył dlaczego słoniom tak wesoło. Młody wraca po 2 tygodniach uchachany, że ledwo na nogach stoi.
Król Lwów:
- Dlaczego słoniom tak wesoło ?
- Bo jak słonie się nudzą to posuwają małpy.
- No i co z tego? Jak nam się nudzi to też posuwamy małpy.
- Ale jak słoń ma wytrysk, to małpie łeb urywa.
Mąż wraca nad ranem do domu. Żona pyta:
- Gdzie byłeś? Całą noc czekałam i nie zmrużyłam nawet oka.
Mąż zmęczonym głosem:
- A myślisz, że ja spałem?
W więzieniu w Teksasie siedzi dwóch Teksańczyków i Murzyn. Pyta się jeden Teksańczyk drugiego:
- Ile dostałeś i za co?
- Dostałem 2 lata za zamordowanie czarnucha.
Pyta się teraz drugi pierwszego:
- A ty ile dostałeś i za co?
- Ja dostałem 5 lat za zamordowanie całej rodziny czarnuchów.
Następnie pytają się Murzyna:
- A ty ile i za co?
- Dostałem 20 lat za jazdę rowerem bez kasku.
Dlaczego dzieci w Etiopii mają chude rączki i grube brzuszki?
Bo tylko żrą i nic nie robią.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Śro 9:30, 16 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Mąż z żoną oglądają w telewizji horror.
Na ekranie pojawia się straszny, ociekający krwią potwór.
- O matko! - krzyczy żona
- Poznałaś, co?
- Co robią kibice w porcie w Gdyni?
- Meksykańską falę
Po co meksykańscy żeglarze wycieczkowi wyszli na plażę w Gdyni?
Bo chcieli zażyć Ruchu.
Poszedł lekarz na grób baby, składa się do modlitwy a tu głos z zaświatów:
- Panie doktorze, może coś na robaki?
Przychodzi baba do lekarza i mówi, że coś jej w żołądku chodzi do góry i na dół.
Lekarz przebadał babę dokładnie i mówi:
- Ma pani twarz tak podobną do dupy, że gówno nie wie, którędy ma wyjść
Policja o starciu kibiców Ruchu Chorzów i meksykańskich marynarzy:
- Nie ma pewności, kto zaczął. Starcie marynarzy z kibicami trzeba będzie powtórzyć.
Oskarżono mnie dzisiaj w pracy o seksizm.
Jestem niewinny, ale żadna z tych cip nie odzywa się teraz do mnie.
Sekretarka ze łzami w oczach skarży się do swojego pracodawcy:
- Szefie, właśnie przed chwilą zostałam zgwałcona przez pana zastępcę!
Szef na to :
- Przecież wszystkiego sam nie jestem w stanie zrobić!
Oglądałem National Geografic. Leciało coś o fokach czy innych morsach. Rozsiadły się takie tłuste, dużo ich, przekrzykują się, machają głową lub tępo gapią się na samca alfa. Zmieniłem na TVP1. To samo. Posiedzenie Sejmu.
Rozmawia dwóch kolegów:
- Ciężko jest być pedofilem w dzisiejszych czasach???
- Z początku ciężko, ale później są święcenia...
Mąż z żoną w kuchni. Za ścianą słychać krzyk sąsiada:
- Kurwa ja pierdolę. Co za jebane pedały!!!
Mąż raptem olśniony:
- Rany boskie. Telewizor! Mecz leci. Zapomniałem!!!
Synowa dzwoni do teściowej:
- Mamo jak dziecko zrobi kupę to kto ma go myć? Ojciec czy matka?
- No wiesz córeczko w takich momentach to raczej matka się musi zająć dzieckiem.
- Tak też myślałam. Przyjeżdżaj natychmiast bo twój synalek się tak spił, że leży usrany w salonie.
...snajper po chwili namierzył cel, już ma naciskać spust i nagle dzwoni telefon.
- Kochanie... - mówi jego żona - Mamusia przyjechała...
- Widzę...
Dzisiaj rano kupiłem sobie GTA V.
Kradzieże aut, rabunki, napady, strzelaniny, prostytucja... a to tylko kilka atrakcji, których byłem świadkiem idąc do sklepu z grami w Sosnowcu.
Zauważyłem, że w ciele kobiety w trakcie ciąży zachodzą naprawdę duże zmiany. Na przykład moja żona w ósmym miesiącu rąbała drewno na opał dwa razy wolniej.
- Jak nazywa się Indianin, ktory bardzo lubi seks oralny?
- Minnetou
- Jak nazywa się choroba psychiczna, przy której ludzie obrażają się lub denerwują o drobne sprawy i tworzą problemy z niczego?
- Płeć żeńska.
Chcąc zbadać uczciwość, w 16 polskich miastach rozrzucono portfele. W Radomiu znikło 11 z 10.
Ksiądz zgwałcił karła. Po wszystkim mówi do niego:
- Przepraszam! Myślałem że jesteś dzieckiem.
Kolega do kolegi:
- Ty, wczoraj widziałem ministranta z gilem!
- W nosie?
- Nie...
Malarstwo współczesne.
Kupujesz obraz, żeby zakryć dziurę w ścianie.
Ale po chwili zastanowienia wyrzucasz dzieło do kosza, bo dziura wygląda lepiej.
- Dlaczego nie należy rozgryzać viagry?
- Bo można mieć stwardnienie rozsiane.
Pytanie po eliminacjach:
Gdzie leży Polska?
Leży. Koniec Informacji.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Czw 16:50, 24 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
28 część zagubionych dowcipów:
Przychodzi facet do proktologa:
- Panie doktorze, coś mi tak jakby stanęło w odbycie...
Doktorek wsadza palec, maca, maca...
- Nic tam nie czuję.
- Trochę głębiej, panie doktorze!
Maca więc głębiej...
- Nadal nic, chyba sie panu wydaje...
- Jeszcze trochę głębiej!
Maca doktorek, maca i w końcu coś wymacał. Złapał i wyciąga, a tam róża...
- To dla pana, panie doktorze!
Pewnego razu Bóg chciał sobie zobaczyć, jak żyją ludzie na Ziemi. Kazał sobie sprowadzić telewizor, włączył, akurat kobieta rodziła. Męczy się okrutnie, krzyczy, więc Bóg się pyta:
- Co to jest? Dlaczego tak kobieta się tak męczy?
- No bo powiedziałeś: "I będziesz rodziła w bólu" - odpowiada któryś anioł.
- Tak? No... Tego... Ja tak żartowałem...
Przełącza - górnicy. Zaharowani, spoceni, walą kilofami. Bóg się pyta:
- A to co to jest? Oni muszą się tak męczyć?
- Ale sam powiedziałeś: "I w trudzie będziesz pracował..."
- Oj, "powiedziałeś, powiedziałeś" - mówi Bóg, drapiąc się w głowę - to takie żarty były...
Przełącza, a tam piękna, wielka świątynia, bogato zdobiona, od zewnątrz i wewnątrz, przed nią luksusowe lśniące samochody, w środku gromada biskupów - dobrze odżywieni, pięknie ubrani, złote łańcuchy,itp, itd.
Bóg się uśmiecha promieniście:
- O, to mi się podoba! A co to jest?
- A to są właśnie ci, którzy wiedzą, że żartowałeś.
Pesymista widzi ciemny tunel.
Optymista widzi światełko w tunelu.
Realista widzi światło pociągu.
A maszynista widzi trzech debili na torach.
Rozmawia dwóch Ukraińców:
- Wiesz jak w Polsce maja zajebiscie? Wstajesz rano. zajebiste śniadanie... potem sex, sex, sex do południa... potem zajebisty obiad.... potem sex, sex, sex do wieczora... potem zajebista kolacja.... potem sex, sex, sex potem idziesz spac....
- A byłeś tam ? - pyta drugi....
- Nie, siostra była...
- Czemu te ryby się nie ruszają? - pyta klient sprzedawcę w sklepie rybnym.
- Bo odpoczywają.
- Ale czemu pływają do góry brzuchem?
- Bo śpią.
- Panie, ale dlaczego one tak śmierdzą?
- Kochaneńki, a ty jak śpisz to się kontrolujesz?
Warszawiak z dziada pradziada popelnil mezalians.... ozenil sie z dziewczyna z prowincji. Rodzice zaprosili ich na wystawne przyjecie. Udziela jej ostatnich wskazowek:
- Patrz Zoska dobrze... jak oni lyzka to i ty lyzka... jak oni widelcem to i ty widelcem.A w ogole to mow jak najmiej.
Przyjecie. Sie je, sie pije i sie konwersuje. Rozmowa zeszla na muzyke...
- Uwielbiam Chopina - ktos tam powiedzial. A pani zna Chopina? - spytal ktos Zoski.
- Oczywiscie, ze znam.Nawet jechalam z nim przedwczoraj tramwajem trzydziestka na Bielany....
Ogolna konsternacja. Cisza. Ktos tam zmienil temat rozmowy. Maz Zoski az poczerwienial. Wyszli z przyjecia.
- Taki wstyd... taki wstyd... mowilem Zoska... nie odzywaj sie... taki
wstyd. Od kiedy to kurwa trzydziestka na Bielany jezdzi?
W bajorze błotnym wyleguje się duży hipopotam. Dookoła bajora na rowerku jeździ małe hipopotamiątko. Mija godzina, dwie, trzy. Stary hipopotam tylko przewraca się z boku na bok, a mały twardo zasuwa na rowerku. Godzina czwarta, piąta, szósta. Stary dalej leży, a mały coraz
szybciej pogina na rowerze. Nagle mały hipopotam wybucha płaczem. Ryczy, ryczy i przez łzy mówi:
- Tato, tato, rowerek mi sie zespuł.
Wtem budzi się stary hipopotam, przeciąga się i mówi:
- I teraz kurwa weź wszystko rzuć i naprawiaj mu ten cholerny rowerek.
Siedzi se dwóch żulików, siorbią wódeczkę i jeden czyta na głos gazetę:
- Tu piszą, że picie alkoholu skraca życie o połowę... Ile masz lat Stefan?
- 30.
- No widzisz, jakbyś nie pił miałbyś teraz 60!
- Boże?
- Tak, Adamie.
- Co się wczoraj wieczór działo? Gdzie moje trzy żebra?
- Jak to co? Pochlałeś i zachciało ci się dziewczynek.
Porucznik Rżewski pyta adiutanta:
- Słuchaj no, co takiego mam zrobić, żeby mnie dzisiaj na przyjęciu wszyscy podziwiali?
- Powinien Pan, poruczniku doprowadzić do tego, żeby księżna Woroncewa publicznie zaklnęła.
- To niemożliwe! Ona takich słów nawet nie zna!
- To bardzo prosta sprawa mówi adiutant: Podchodzi Pan, poruczniku do
księżnej i pyta: "Księżno, była Pani w Pskowskiej Gubernii?" Gdy odpowie "tak", pyta pan porucznik dalej: "- A w Michajłowskiej gubernii też księżna była?" I gdy znowu odpowie "tak" pyta Pan porucznik dalej: "To znaczy, że zna księżna hrabinę Janichu?" I wtedy księżna odpowie "Nie, Janichu ja nie znam! I tu ją Pan, panie poruczniku masz!
Wieczór, przyjęcie. Porucznik podchodzi do księżnej Woroncewej i pyta:
- Księżno, była pani w pskowskiej gubernii?
- Nie - odpowiada księżna.
- (Zdziwiony) To i w Michajłowskiej gubernii też księżna nie była?
- Nie.
- To Wy co, nichuja nie znacie?
Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik
wyciąga przyrodzenie - okrutnie podrapane, pocięte nawet... - i kładzie na stół.
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo,
jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do wenerologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak.
Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi
takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę
tego "Uchuchachchaaaaa".
- Panowie kończymy, jeszcze tylko po setce i spać. Jutro trzeba wstać
rano.
- A po co? Jutro niedziela
- Kefiru się napić.
Córka wraca nad ranem do domu. Matka otwiera drzwi, mina groźna.
- Matko, nawet nie próbuj mnie opierniczać - mówi córka. - Spędziłam noc z Klaudiuszem. Najpierw zajmowaliśmy się oralnym seksem, a później Klaudiusz kochał mnie analnie. Strasznie go kocham.
- Córko... - wzdycha matka. - Nie mieszaj seksu z miłością. Gdybyście
zaczęli od analu, a później przeszłabyś na oral - to dopiero byłaby
prawdziwa miłość.
W teatrze leży sobie facet i zajmuje wygodnie trzy kolejne miejsca w rzędzie. Z ręką luzacko ułożoną na oparciu fotela,tępym wzrokiem gapi się na scenę. Podchodzi woźny i szeptem zwraca facetowi uwagę:
- Przepraszam, ale wolno panu zająć tylko jedno miejsce...
Facet stęknął, beknął, ale nie ruszył się z miejsca. Cieciu lekko
wkurzony, zwraca mu uwagę już nieco ostrzej:
- Panie, jeśli nie zwolnisz pan tych miejsc, to idę po szefa!
Facet coś zamruczał, ale dalej leży. Cieć poleciał po dyrektora. Obaj stanęli nad gościem i bezskutecznie próbują go namówić, żeby
usiadł na swoim miejscu. Widz totalnie ich olał, więc doprowadzeni do szału wezwali policję. Gliniarz z patrolu ocenił sytuację i ostro zabiera się za faceta:
- No dobra cwaniaczku, jak się nazywasz?
- ee... Tadek... - wyjęczał facet
- Tadek?! Co za Tadek? Skąd jesteś?!
- yyy... z balkonu...
Zebrał wódz indianski "Siedzący Pies" całe swoje plemię na naradę wojenną:
- Czerwonoskórzy! Jesteśmy wielkim narodem?
- Taaaaak!
- To dlaczego nie mamy własnej rakiety z ładunkiem nukleranym?
- Taaaa... Zbudujemy? Huurraaa!!!
Ścięli tomahawkami największą sekwoję w okolicy, wydrążyli ją w trudzie i znoju, według starej, indianskiej recepty wyprodukowali proch, napchali go do wydrążonego pnia, zapletli linę z lian i jako lont wyprowadzili na
zewnątrz rakiety.
- Gdzie ją wystrzelimy?
- Na Erewań!
- A dlaczego na Erewań ?
- Innych miast nie znamy...
Napisali na rakiecie "Na Erewań", zbili się w gromadę i podpalili lont.
Jak nie pierdolnęło!!! Prawdziwy Armageddon: dym, swąd, wszystkich rozrzuciło w promieniu kilkunastu metrów... Wódz bez nogi, bez ręki otrzepuje się z kurzu i mówi:
- Ja pierdolę!!! Wyobrażacie sobie, co się dzieje w Erewaniu...
Pijany kapitan galery mówi do przykutych do wioseł galerników:
- Chłopaki, mam dla was dwie wiadomości. Jedną dobrą, drugą złą. Najpierw ta dobra: każdy dostanie pół litra wódki.
- Hurrra!
- ...A potem chciałbym popływać na nartach wodnych.
Statek pasażerski zatonął na morzu. Po tygodniu Szkot otrzymuje depeszę:
"Wczoraj zwłoki pańskiej żony pokryte małżami i ostrygami wyłowione zostały z morza".
Szkot natychmiast depeszuje:
"Małże i ostrygi sprzedać. Stop. Przynętę ponownie zanurzyć".
Kazik od zawsze robił to co lubił : całował żonę, wślizgiwał się do wyrka i
od razu zasypiał. Pewnego dnia obudził się obok podstarzałego faceta
ubranego w biały szlafrok.
- Co ty do kurwy nędzy robisz w moim łóżku?...I kim do cholery jesteś? - zapytał facet.
- To nie jest twoja sypialnia. Jestem Św. Piotr i jesteś w niebie - dodał.
- Że co??!! Twierdzisz, że jestem martwy?? Nie chcę umierać, jestem na to jeszcze za młody! Chcę natychmiastwrócić na Ziemię!
- To nie takie proste - odpowiedział święty. Możesz wrócić jako kura albo
jako pies. Wybór należy do ciebie.
Kazio pomysłał przez chwile i doszedł do wniosku, że bycie psem jest stanowczo za bardzo męczące a życie kury wydaje się być miłe i relaksujące. Bieganie po zagrodzie z kogutem nie może być złe.
- Chcę powrócić jako kura - odpowiedział.
W kilka sekund później znalazł się w skórze całkiem przyzwoicie upierzonej
kury. Nagle jednak poczuł, że jego kuper zaraz eksploduje. Wtedy podszedł do niego kogut.
- Hej! To pewnie ty jesteś tą nową kurą, o której mówił mi Św. Piotr -
powiedział kogut. Jak ci się podoba bycie kurą?
- No jest ok ale mam to dziwne uczucie, że mi kuper zaraz eksploduje.
- Ooo, no tak. To znaczy,że musisz znieść jajko - powiedział kogut.
- Jak mam to zrobić?
- Gdaknij dwa razy i zaprzyj się jak najmocniej potrafisz.
Kazio zagdakał i zaparł się jak najmocniej potrafił. Nagle "chluś" i jajko
było już na ziemi.
- Łoł to było zajebiste - powiedział Kazik.
Zagdakał jeszcze raz, zaparł się i wypadło z niego kolejne jajo. Za trzecim razem, gdy zagdakał usłyszał krzyk swojej żony:
- Kazik co ty robisz?! Obudź się! Zasrałeś całe łóżko!!!!
W klinice aborcyjnej siedzą dwie kobiety, z których jedna robi coś na drutach. Druga się odzywa:
- No wie pani?! W takim miejscu robić buciczki dla maleństwa?!
- To nie buciczki, tylko torba na ciałko.
Przyczołguje się baba do lekarza z nożem w plecach.
- Ale ja przyjmuję tylko do piętnastej, proszę Pani.
- I nic... nie może... Pppan Doktttor... dlaaa... aaaaa... mniee... zroobić?
Lekarz zastanawia się chwilę, po czym wyciąga babie nóż z pleców, wbija go jej w oko i mówi:
- Na drugim piętrze jest okulista i on przyjmuje do szesnastej.
Pukanie do drzwi.
- Kto tam?
- Maja
- Jaka Maja?
- Ma ia hii.
Ma ia huu
Ma ia hoo
Ma ia haha
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tadek
Dołączył: 21 Maj 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/15
|
Wysłany: Śro 11:22, 30 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Żona do męża:
- Ach, jaki piękny dzień, aż się chce odetchnąć pełną piersią!
- Trudno, oddychaj tym, co masz.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MinMincer
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2013
Posty: 2420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15
|
Wysłany: Wto 14:54, 05 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
29 część zagubionych dowcipów:
Pewien facet w wypadku stracił rękę. Gość był bardzo bogaty i po wyjściu ze szpitala zaczął szukać jakiejś dobrej protezy. Po miesiącu poszukiwań w internecie zdecydował się i zamówił mechaniczną rękę w
Japonii. Ręka była cudem techniki naszpikowanym elektroniką. Nie dość, że spełniała wszystkie funkcje prawdziwej kończyny, to jeszcze sterowana była głosem. Na początku co prawda były trudności z przestrojeniem jej na język polski, ale facet wynajął kilku świetnych tłumaczy, informatyka i zadziałało. Siedzi więc następnego dnia zadowolony gośc w domu i mówi:
- Chcę sie podrapać za uchem.
Ręka cyk i drapie go za uchem.
- Chcę podłubać w nosie.
Cyk, palec wystawiony zmierza w kierunku nosa. Jako, że klient skierował kilka poleceń związanych z alkoholem, pod wieczór nabrał
ochoty na coś więcej.
- Chcę się poonanizować.
Ręka posłusznie rozpięła mu rozporek, wyciągnęła to i owo na wierzch i zaczęła "pracować". Podniecenie rosło z każdą chwilą.
- Ech - wyszeptał z zamkniętymi oczami gość - jakby tak mi ktoś jeszcze loda zrobił.
Ręka błyskawicznie chwyciła go za włosy i silnie pociągnęła jego głowę w kierunku penisa.
Kapie się dwoch dziadkow w morzu. W pewnej chwili jeden krzyczy:
- Zgubilem proteze!
Drugi na to:
- Zaraz wylowimy!
I zaczeli nurkowac i szukac. Drugi dziadek postanowil zazartowac. Wyjal swoja proteze i pokazuje kumplowi:
- Znalazlem.
Podal kumplowi. Ten przymierzyl i stwierdzil:
- E, to nie moja.
...i rzucil z calej sily w morze
Trwa międzynarodowy konkurs na najlepszą gadającą pizdę na świecie. Na estradzie trzy finalistki: Francuzka, Amerykanka i Rosjanka. Francuzka pogłaskała swoją pizdę, a ta wydała głos "ma-ma". Publiczność szaleje. Bije brawo. Amerykanka pogładziła, poczochrała i słychać "tato". Burza na sali, oklaski nie milkną. Wchodzi Rosjanka. Gładzi, czochra, zarpie... Nic.
Na sali cisza.
- Dajcie mi jabłko - mówi zawodniczka.
Dali. A ona całe wsadziła sobie w pizdę. Rozlega się nagle głośne:
- Chrum, chrum, chrum ........Antonówka
Pływa sobie facet w jeziorku nagle widzi boję z napisem "nie płynąć dalej". Oczywiście zignorował ją i płynie dalej. Nagle czuje że jakaś dłoń zaciska się mocno na jego klejnotach. Facet próbuje się wyrwać ale bez powodzenia. Po chwili spod wody dobywa się głos:
- Szybka decyzja - plus dwa czy minus dwa?
Po chwil zastanowienia odpowiada:
- Plus dwa.
Coś pod wodą zaszumiało, uniósł się dym i facet przerażony odkrywa że ma dwa nowe jądra! Wypływa szybko na brzeg i myśli jak by to dało się odwrócić. Nagle wpada na pomysł: "popłynę w to samo miejsce i tym razem powiem minus dwa". Jak pomyślał tak zrobił. Gdy tylko znalazł sie za boją znowu jakaś dłoń zacisnęła się między jego nogami. Spod wody dobiegł znajomy głos.
- Szybka decyzja - plus cztery czy minus cztery?
W sklepie: Czy ma pan makaron w kolankach? Sprzedawca: Nie... ale mam włoski na jajkach.
Facet do ekspedientki :
- Poproszę rolkę papieru toaletowego.
- Jaki kolor?
- Pani da biały, sam walnę odcień.
Narąbany facet zdrzemnął się na cmentarzu. Budzi się, noc, księżyc świeci. Zbiera się do wyjścia z cmentarza, patrzy, a tu stróż cmentarny kopie grób.
- O, ho, ho - pomyślał sobie - przestraszymy gościa...
Podkradł się cichcem, a kiedy był już tylko kilka kroków od delikwenta
i jak nie ryknie:
- BUUUUUUUUUUUU!!!!!!
Żadnej reakcji. Stróż jak kopał tak kopie nawet się nie obejrzawszy. Więc facet znowu:
-BUHAHAHAHIHIHIHIHIBUUUU!!!!
Znowu nic. Zniechęcony pijaczek odwrócił się na pięcie i idzie do wyjścia. Kiedy już sięgał ręką do furtki nagle z tyłu ktoś go łups w łeb łopatą!
- A nie, nie! Chciałeś pospacerować, to spaceruj, ale poza teren nie
wy-cho-dzi-my! - powiedział stróż.
Pani w szkole pyta Justynę, jakie ma zwierzątko w domu. A na to Justyna:
- Pieska.
Pyta też Artura, jakie ma zwierzatko w domu.
A na to Artur:
- Kota.
Pani pyta Jasia:
- Jasiu, a Ty jakie masz zwierzątko w domu?
A na to Jasiu:
- Sowę na kółkach -mówi Jasiu.
A pani:
- No to ja dziś przyjdę do Ciebie zobaczyć tę sowę na kółkach.
Pani przyszła do Jasia i mówi:
- Jasiu, pokaż mi tę sowe na kółkach.
Jasiu przywozi swego dziadka na wózku inwalidzkim i się pyta Dziadka:
- Dziadku, kiedy ostatni raz byłeś w kiblu??
A na to Dziadek:
- Huhuhu huhuhu...
2 chlopow pojechalo na targ zeby kupic byka. Dobrze sie targowali i zostalo im troche kasy. W sam raz na panienke w "agencji towarzyskiej". Niestety tylko na jedną. Dodatkowo weszli tam z bykiem, tak na wszelki wypadek zeby sie nigdzie nie zapodział. Rano bajzelmama pyta sie pracownicy:
- I jak było?
- Ci dwaj w kamaszach to nic specjalnego ale ten przebrany za vikinga to dał mi do wiwatu.
Pewne małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci,
postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do
środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji:
- To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z
pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
"Dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, że mnie i Harry'emu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej: - Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki!
Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy
współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się
wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera..................
ZEMDLAŁA..............!!!!
Przyszedł facet do baru, zamówił piwo, pije. Nagle poczuł, że musi iść do kibelka, ale bał się, żeby mu ktoś piwka nie wypił, więc zostawił karteczkę:
"Naplułem".
Wraca z kibelka i widzi na karteczce dopisek:
"Ja też".
Ksiądz do wiernego w konfesjonale:
- Pijesz synu?
- A ma ksiądz?
Lew z rana postanowil sie dowartosciowac. Zlapal zajaca i pyta:
- Kto jest krolem dzungli.
- Ty,Ty Lwie - mowi zajac.
Lew puscil go i zlapal zebre:
- Kto jest krolem zwierzat?
- Ty Lwie. Ty jestes krolem.
Lew puscil zebre i dorwal niedzwiedzia. Powalil go i pyta:
- Mow kto jest krolem zwierzat.
- Ty jestes krolem zwierzat.
Lew dumny jak paw podchodzi do slonia i pyta:
- Ty slon, kto jest krolem zwierzat.
Slon spojrzal i nagle zlapal lwa traba i pierdolnal nim o skaly. Wybil mu zeby i pogruchotal kosci. Lew otrzasnal sie i mowi:
- Kurwa, slon jak nie wiesz to sie nie denerwuj.
Zdarzyło się pewnego razu, że uczeń Mistrza Kung-Fu przeszedł z powodzeniem nauki wstępne i przystąpił do Ostatecznej Próby. Rzekł mu tedy Mistrz:
- Stań na placu przed świątynią i przepołów gołymi rękami deskę, którą
ujrzysz opartą o kamienie. Poszedł tedy uczeń i ujrzał ledwo ociosaną kłodę twardego drewna. Nie uląkł się jednak i gołą dłonią uderzył w nią tak mocno, że pękła i dwie połówki spadły na ziemię.
- Dobrześ wykonał zadanie - rzekł Mistrz - Teraz czeka cię drugi sprawdzian. Pójdziesz ze mną do gospody w mieście. Poszli tedy do gospody, gdzie ujrzeli dwóch złoczyńców bijących niewinnego kupca.
- Czyń co trzeba - rozkazał Mistrz.
Rzucił się tedy uczeń w wir walki i wnet wyleciał za drzwi z podbitym okiem i bez zębów. Wrócił też zaraz w niesławie do domu, a zgromadzonej przy stole rodzinie rzekł:
- To samo co rok temu. Plac poszedł dobrze, ale spierdoliłem na mieście.
Murzyn w Polsce w wypadku przy pracy stracił palec wskazujący u jednej ręki. Poszedł więc do zakładowego chirurga z prośbą o pomoc. Chirurg oczywiście przyjął pacjenta, zbadał miejsce po palcu i stwierdził, że możliwe jest przyszycie innego palca. W magazynie jednak były tylko białe palce... Murzyn, że rasistą nie był chętnie zgodził się i na białego paluszka, więc chirurg szybko i sprawnie przyszył go murzynowi. Palec błyskawicznie odzyskał sprawność, a zadowolony właściciel udał się w stronę domu... Jadąc tramwajem nie mógł się nadziwić jak szybko i skutecznie palec został mu przyszyty - przyglądał mu się więc całą drogę. Stojący obok lekko wstawiony koleś widząc to mowi:
- Oho! widzę że pan kominiarz od dziewczyny wraca...
- Tylko eksplozja dobra może odmienić świat - zaapelował papież Benedykt XVI.
- Eksplozja? Dobra! - odpowiedzieli islamiści.
Miedzynarodowy wyscig kolarski. Peleton wlasnie zbliza sie do ostatniego odcinka wyscigu. Lecz nagle... Co to?! Ktos, nie wiadomo dlaczego rozlal na tor beczke oleju, teraz na zakrecie czeka na kolarzy duza sliska plama. Alez sie bedzie dzialo!
Wpadaja pierwsi zawodnicy. Oto wlasnie reprezentant Rosji z gromkim okrzykiem i gracja rzuconej cegly pedzi na spotkanie Matuszki Ziemi. Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownice roweru, bierze szturmem, przelatuje nad nia i po krótkiej powietrznej walce solidnie grzmoci o ziemie. Sekundy pózniej Anglik ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa
sie z roweru i zajmuje pozycje horyzontalna pod kolami swego bicykla.
Nastepnie Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystalo, chwile balansuje wyprostowany po czym pada brzuchem na wyczekujaca go tesknie ulice. Wloch zdazyl tylko krzyknac "Mamma mia!" i juz lezy rozplaszczony na asfalcie jak dobra pizza na patelni. Amerykanin chwile walczyl próbujac utrzymac sie na siodelku wierzgajacego roweru, jednak podobnie jak poprzednicy zostaje zmieciony z rumaka niczym kowboj na rodeo. Wszyscy daja pokaz prawdziwie sportowej determinacji, walki i fantazji.
Tylko Polak, wjezdzajac zreszta jako jeden z ostatnich, wzial sie i zwyczajnie wyjebal...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|